krwisty stek bzdur



KEEP SMILING
24/10/2017
02/06/20
jak sobie poradziłaś?
19/06/20

Napiszę o tym, jak wysadziłeś mnie dwie przecznice wcześniej, mimo że kilkukrotnie zaznaczyłam, że możesz mnie wysadzić pod domem, ale już nie słuchałeś odkąd sobie ulżyłeś. Nie przymrużałeś oczu w filuternym uśmiechu, nie wpijałeś palców w moje udo z jedną dłonią na kierownicy, nie przygryzałeś wygłodniale ust, nie pożerałeś wzrokiem, nie patrzyłeś wcale. Orgazm pozwolił ci zaspokoić głód, a za głodem nie było nic. Przynajmniej wytrzymałeś, żeby iść na kawę, chociaż zapraszająco skręcałeś w każdą ślepą uliczkę. W mieście byli inni ludzie, więc wciąż miałam odrobinę kontroli. Mogłam iść do przodu, kiedy ty sugestywnie skręciłeś w ciemny zaułek, i poczekać aż zorientujesz się, że nie mam zamiaru dołączyć. Przekonywałam siebie, że kiedy usiądziemy przy stoliku, dwie filiżanki pomiędzy nami, zechcesz mnie poznać. Zakochasz się w mojej inteligencji, poczuciu humoru, zgubisz się w konwersacji, zapragniesz nagle mojego mózgu bardziej niż ciała. Nie byłeś zainteresowany. Opowiadałam ci o wyidealizowanej wersji siebie, która była sukcesem zajętym tak jak ty, z celem w życiu i planem akcji. Poddałam się nim rozmowa przemieniła się w monolog. Słowa nie miały dla ciebie znaczenia, byłeś jedynie zainteresowany wnętrzem mojego mięsa. Wciąż czasem się zastanawiam, czy gdybym zdołała wwiercić się w twój umysł, odkryłabym jedynie śnieżnobiałą wykrochmaloną pościel. Wiem, wiem, co za oklepana historia. Ja też jestem zawiedziona, ale okazuje się, że życie pełne jest nierealistycznie brzmiących cliche.

— Why me? — przerwałam agresywną ciszę w drodze powrotnej. Muszę ci wyznać, że część mnie odczuwała zaszczyt, że tak atrakcyjny osobnik płci męskiej odbył ze mną stosunek. Nie muszę ci tego mówić, wiesz o tym dobrze. Wiem, że nie znaczy to dla ciebie nic, bo bierzesz, co chcesz. Przy tobie nie musiałam podejmować decyzji, ty podejmowałeś je za mnie.

— You have a drive. — Bez emocji, bez spojrzenia. Zapał do czego? Tak ogólnie, do życia? Do łajdactwa? Czy raczej miałeś na myśli popęd śmierci? Czy może jest to coś, co nauczyli cię mówić podczas kursu na trenera osobistego? Czy jestem winna zapłacić za sesję? W końcu spędziłeś godzinę jazdy w wypożyczonym samochodzie, żeby wyruchać mnie w lesie jak psa. Najwyraźniej źle zrozumiałam, bo myślałam, że idziemy na kawę. „Keep smiling”, mówisz mi na pożegnanie, z wyjątkowo fałszywym uśmiechem. Do widzenia.


kontakt